Jadąc w kierunku Siedlec wiedzieliśmy, że to nasz ostatni OCR-owy weekend w tym roku. Z jednej strony czuliśmy żal, bo uwielbiamy te biegi! Z drugiej strony jednak oboje wiedzieliśmy, że potrzebujemy troszkę odpocząć. Wiedzieliśmy, że organizatorzy długo szykowali ciekawe nowości na Finał Runmageddonu. Postanowiliśmy wykrzesać siły i sprawdzić się na nich, jak zawsze dobrze się bawiąc! W koncu robimy to dla siebie. Prognozy pogody nie były rozgrzewające, ale nie traktowaliśmy ich poważnie, gdyż w naszym Gdańsku było całkiem ciepło i nie wyobrażaliśmy sobie takiej zmiany aury.
Sobota- Rekrut
Sobotni poranek zaskoczył nas skrobaniem zamarzniętych szyb samochodu. Oho, czyżby prognozy miały się sprawdzić? Tego dnia, ja miałam zaplanowany swój start i czułam, że trasa może nie być łatwa do pokonania w takich warunkach. Wiedziałam jednak, że ilość wody na trasie ma być zminimalizowana. Bardzo cenię walkę z przeszkodami a nie lubię walki z zimnem. Wtedy niestety treningi i cały wysiłek który w nie wkładamy nagle nie mają znaczenia. Liczy się wytrzymałość na zimno, a zupełnie nie o to chodzi.
Mimo zimna, słońce tego dnia mocno świeciło i cała aura wydarzenia była bardzo pozytywna! Duża grupa dziewczyn w fali elit stawiła się na starcie.
Ruszyliśmy spokojnie. Przy pierwszej ściance musiałam zdjąć rękawiczki by się na nią wdrapać. Po czym niestety zamoczone ręce zaczęły zamarzać i biegłam cały czas z zaciśniętymi pięściami. Na przeszkodach udało mi się nawet odrabiać pozycję i biegłam na 3 pozycji gdy…przed oczami ukazała się ukochana(znienawidzona) skośna ściana i ogromna grupa ludzi próbujących ją pokonać. Tam zaczęła się zabawa! Próbowałam najróżniejszych sposobów, nawet przejścia jej na boso. Jednak było to dosyć ryzykowne i dwa razy Eryk łapał mnie spadającą z samej góry. Gdyby nie on, mogło nie być kolejnych prób. Tam nieźle się wymarzłam i namęczyłam przy próbach jej pokonania. Po jakimś czasie organizatorzy zdecydowali, że możemy ominąć ściankę. Nie zdążyłam się za dużo rozpędzić i zaczęła się kolejna zabawa na nowej przeszkodzie- kołkownicy. Tam spędziłam kolejne pół godziny, próbując ją pokonać . Niestety kołki były tak poklejone, że przy pierwszych próbach nie mogłam ich wyciągnąć. Czułam, że jestem w stanie to zrobić i zamiast dać odpocząć dłoniom, za szybko powtarzałam kolejne próby. Co namęczyłam się to moje! To był na pewno super trening przedramienia. Jak zawsze wspierał mnie niezawodny Eryk, który nieźle wymarzł się przed swoim jutrzejszym startem.
Niedziela- Finał Runmageddonu
Niedzielny Finał niestety od rana już przymroził konkretnie. Jak dojeżdżaliśmy na miejsce wydarzenia ku naszemu zdziwieniu zaczął padać śnieg. Zanim zdążyłem stawić się na starcie zrobiło się na prawdę bialutko!
Początek pobiegłem całkiem mocno- wspomina Eryk- w tempie ok 4.30 min/km z przeszkodami, więc nie było źle. Ścianki, odcinki z obciążeniem czy zasieki to było coś za czym się stęskniłem! Następnie na pozornie prostej przeszkodzie, która polegała na przejściu po rurkach na samych tricepsach doznałem bolesnego skurczu mięśnia w okolicy karku. Najwidoczniej nie zdążyłem dobrze dogrzać tego odcinka. Musiałem zwolnić dzięki czemu ból stawał się lżejszy, chodź cały czas odczuwalny. Dla mnie wyścig się skończył. Kontynuowałem już spokojniej, ciesząc się zabawą którą zapewnili nam organizatorzy. Pokonywanie przeszkód skutecznie utrudniał mi śnieg. Widząc kilka poważnych upadków na oblodzonych przeszkodach, zdecydowałem podejść do ich pokonania bardzo asekuracyjnie, bojąc się o kolejne komplikacje. Zrobiłem parę burpee, które już dawno mi się nie zdarzały! To jednak pozwoliło mi na dogrzanie się i ukończenie biegu w dobrym stanie!
To był na prawdę fajny bieg!
Podsumowując…
Wiemy, że Runmageddon dostał trochę batów za organizację. Naszym zdaniem niesłusznie gdyż przygotowanie Finał Runmageddonu przebiegło świetnie! Niestety nawet organizatorzy Runmageddnu nie są w stanie zamówić pogody! Trasa była urozmaicona, zostały wprowadzone super nowe przeszkody: kołkownica, długie kombo z „Wariatem” na końcu czy „Chomik”. Można by dyskutować o wyłączeniu pewnych przeszkód obserwując pogodę, jednak zmieniała się ona w trakcie i pewnie ciężko było to ogarnąć na ostatnią chwilę. Każdy uczy się na błędach! Widać, że włożyli dużo serca w przygotowania tego Finału.
Już nie możemy się doczekać nowego sezonu, by w pełni pobawić się na nowych przeszkodach! Runmageddon, dzięki wielkie za bieg, a tymczasem czas odpocząć, by wrócić silniejsi!
Zdjęcia: Igor Kohutnicki ADHDfoto i Mikołaj Radzikowski, Pawel Naskrent/maratomania.pl
16 komentarzy
Jak zawsze przygoda musiała być udana! ❤️
PODZIWIAM WASZĄ AKTYWNOŚĆ I UCZESTNICTWO W TAKICH EKSTREMALNYCH wydarzeniach sportowych, widać, że kochacie ruch
Szacun! W taką pogodę, z zamarzniętymi dłońmi w życiu bym się nie wypuściła. Teraz pogoda płata figle, dobrze, że organizatorzy nie odwołali całej akcji. Byle do wiosny 🙂
Ja Cie podziwiam za wytrwalosc i determinacje bo nie dalabym rady
Ogromnie gratuluję ci za takie osiągnięcie. Widać, że masz mnóstwo siły i energii do działania.
Gratuluję. Ja to chyba zrezygnowałabym już przy pierwszej przeszkodzie 😀
Ja bym się nie zdecydowała na taki wyczyn. Gratulacje.
Podziwiam Cię za taką pasję 🙂
Gratuluję motywacji 🙂 Kiedy patrzę na zdjęcia widzę, że robisz to co naprawdę kochasz 🙂
Podziwiam CIę kochana ! :d
Wspaniała przygoda 🙂 Bardzo wymagająca pasja, więc gratuluję wytrwałości 🙂
świetna przygoda, podziwiam Cię 🙂
Podziwiam i gratuluję!
Ogromne brawa dla Ciebie !! Mi na samą myśl się nie chce 😀
Zawsze podziwiam ten bieg i biorących udział w nim osoby. Dla mnie jest to coś niesamowitego i nie wiem czy byłabym w stanie takie coś pokonać.
Ekstra wspomnienia i przygody macie na tych biegach! Podziwiam i skrycie marze o tym, ze może kiedyś i ja będę miała taką kondycje by móc chociaż raz wystartować w takim wydarzeniu:)