HeroRun- Białystok

Od samego początku zapowiadało się straszne! Paulinka złapała kontuzję i do czwartku czekaliśmy na odpowiedź lekarza, czy może wrócić dalej do treningów. Niestety spotkaliśmy się z odpowiedzią negatywną.

Mnie z kolei rozłożyła choroba, wylądowałem w łóżku i  do samego końca również nie wiedziałem czy pobiegnę.

Byłem dobrej myśli i ruszyliśmy w kierunku Białegostoku. To tylko 6 godzin w aucie…co nie było powodem do radości.

 

Nadeszła niedziela, dzień w którym nadszedł czas by stawić się na Stadionie Miejskim. Pogoda ahh w tym Białymstoku zawsze jest zimno, ale 6 stopni gdy zapowiadali 16 to już przesada!

Od początku zaskoczyła nas młoda ale mega zaradna ekipa wolontariuszy! Wytłumaczyli co trzeba, pomogli i migiem zabrali depozyt 🙂

-Co jest? Przecież ma być źle, zimno i nudno.

To był chyba ostatni raz, gdy tak pomyślałem!

Zacząłem się rozgrzewać w biurze zawodów, gdzie było można w cieple przygotować się do startu. Później już na zewnątrz prowadzona przez załogę Hero Run. Była świetna, prowadzona tak, żeby nas dogrzać a nie zmęczyć i zniechęcić do biegu.

3…2…1…GO

I się zaczęło!!! Bieg po prostu PETARDA!

Trasa przygotowana ciekawie. Rozpoczęliśmy przed stadionem, następnie obiegliśmy go całego. Później kilka ćwiczeń na parkingu i z powrotem na trybuny. Schodkami w górę i w dół następnie przeszkoda i tak w kółko. Ile było tych sektorów? A schodków? Aż strach pomyśleć! Na tym stadionie byłem kilka lat temu, ale takie ekspresowe zwiedzanie mega mi się podobało. Robiło wrażenie!

Trasa była naszpikowana przeszkodami. Świetnie została wykorzystana infrastruktura stadionu, liczne schody, murki i zmieniająca się nawierzchnia. Przygotowane konstrukcje bardzo innowacyjne(nie będę ich wymieniał, gdyż to trzeba samemu zobaczyć). Najbardziej zaskoczyły mnie stacje workoutowe (skoki na skrzynie, walka z talerzami czy piłkami).

Lekcje zostały odrobione przez organizatorów! Nie stałem w żadnej kolejce, a przeszkody z którymi mogłem się spotkać na poprzedniej edycji były zmodernizowane.

Na metę dotarłem po 44 m i 26 s, co dało mi 57 wynik w generalnej!

W skrócie moje odczucia i cele?

Muszę zwiększyć tempo biegowe, potrenować linę(tutaj była przerażająco długa), gdyż sprawiła mi dużo trudności. I oczywiście najważniejsze, muszę pochwalić organizatorów, gdyż dawno nie byłem na tak dobrym biegu! W zasadzie moim zdaniem był to najciekawszy bieg podczas mojej przygody z biegami ekstremalnymi. Wymagający, ale dający dużo radości.  A na mecie…zjadłem najlepszego banana po biegu 😛

 

 

 

Mr Kędziorek

 

You may also like

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.