Lot samolotem bywa stresujący. Gdy dodamy do tego niemowlaka, na minach pasażerów pojawia się czasem niechęć i przerażenie. Jakby ERROR o nazwie NIEMOWLAK W SAMOLOCIE! A więc jak pogodnie przeżyć lot z niemowlakiem?
Mam wrażenie, że dosłownie przed chwilą pisałam post Pierwszy lot samolotem z niemowlakiem – jak się przygotować? podczas, gdy minęło już dokładnie pół roku! Po tym czasie wybraliśmy się na drugą podróż samolotem. Co się zmieniło? Było trudniej czy prościej ze starszym niemowlakiem?
Jak minął lot?
Tak jak poprzednio, maluszek miał miejsce na naszych kolanach, więc teoretycznie tego miejsca nie miał. Samolot był dosyć pusty i otrzymaliśmy komunikat, że po wystartowaniu możemy przesiąść się na dogodne miejsca. W związku z tym mieliśmy dużo luzu. Jednak najpierw trzeba było wystartować. Dziecko przypominamy pasem do swojego pasa. Mam wrażenie, że ta procedura jest troszkę trudniejsza, gdy maluszek jest większy. Teraz pozycja na leżąco nie jest dla niego atrakcyjna i wchodzi w grę tylko pozycja siedząca, tyłem do nas, albo wiercenie się w kółko.
W pierwszą stronę Oliś szczęśliwie zasnął, gdy wchodziliśmy na schody samolotowe. Nie był to jednak przypadek. Mimo, że podróż na lotnisko rozpoczęliśmy wcześnie w nocy, nie chodziliśmy przy nim na paluszkach. Pozwoliliśmy, by się rozbudził, poszalał na lotnisku i wyładował naładowane przez pół nocy baterie. Było to świetnym rozwiązaniem, gdyż pierwszy 4,5 godzinny lot praktycznie cały przespał! Jednak w drugą stronę, nie było już tak pięknie, gdyż lot mieliśmy w godzinach aktywności Oliwiera. Drzemka nastała troszkę później, a on obserwował nieprzyjemny proces przypinania. Pomogło “patatajowanie” czyli delikatne podskakiwanie na kolanach i usnął.
Mam wrażenie, że szum w samolocie to najlepszy szumiś, gdyż Oliwier bardzo długo i całkiem dobrze śpi podczas podróży w chmurach.
Przewijanie
Nauczona doświadczeniem zabrałam ze sobą zestaw ubrań na przebranie. Poprzednio się nie przydał, teraz owszem! Mimo, że pieluszkę zmienialiśmy przed samym odlotem, jakoś niefortunnie przeciekła i postanowiliśmy skorzystać z przewijaka samolotowego. Ku mojemu zaskoczeniu, Oliwier grzecznie się w nim położył, ale był już do niego stanowczo za duży. Biedaczek, główkę miał lekko zgiętą i trzymał się rączkami ściany. Wyglądało to zabawnie, ale myślę, że nie długo wytrzymałby w tej pozie z uśmiechem na twarzy. Szybko więc ogarnęłam temat, a proces ubierania dokończyliśmy na wolnych siedzeniach.
Zastanawiam się tylko, jak to będzie ze starszym maluszkiem, gdy nastąpi awaria, a miejsca będą zajęte. To może być wyzwanie!
Jedzenie
Poprzednio Oli spożywał tylko mleczko. Było to bardzo wygodne, a ja musiałam pamiętać tylko o tym, by ubrać się tak, aby móc komfortowo karmić.
Teraz musieliśmy zabrać ze sobą jakąś smaczną małą przekąskę. Poszłam na łatwiznę i zapakowałam gotowe musy owocowe i warzywne w wygodnych tubkach. Przy ich wyborze warto zwrócić uwagę na skład, gdyż duża część z nich jest dodatkowo dosładzana itp. Jako samolotowa przekąska świetnie sprawdzi się również pokrojone jabłko, ugotowany makaron, czy wcześniej przygotowane placki. Niech będzie to coś czym maluszek się nie ubrudzi, a raczej sprawnie zje i nasyci.
Zabawki
Jak już wspominałam Oliwier świetnie śpi w samolocie, jednak warto zabrać ze sobą pomocne zabawki.
Myślałam, że świetnym rozwiązaniem będzie mała grająca zabawka z kilkoma funkcjami i światełkami. Zazwyczaj robi furrorę, jednak nie przewidziałam, że w tym całym szumie samolotowym była mało słyszalna. W związku z tym jej skuteczność spadła co najmniej o 50%. Gdy, zawiodła Oliwier zaciekawił się książeczka i gryzakiem. Potem wyjęliśmy Asa z rękawa czyli: butelkę z wodą. Taaaak, butelka! Co poradzić, jak wszystko zawodzi, to butelka z małą ilością wody, która przelewa się jest świetną zabawką dla Oliwierka. Oczywiście bawi się nią, tylko, gdy jesteśmy obok.
Odnośnie zabawek, nie warto zabierać całego arsenału przeróżnych zabawek. Wybierz 3 małe i zazwyczaj skuteczne na Twoje dziecko. Jeżeli to zawiedzie, improwizuj! I pamiętaj – nic co jest skuteczne nie jest głupie 🙂
Z moich obserwacji wynika, że im starsze dziecko tym więcej rozumie, a co za tym idzie: Raz- Potrafi zaznaczyć co mu się podoba, a co nie. Dwa- Łatwiej się z nim “dogadać”. Poza tym starsze dziecko ma zupełni inne potrzeby, niż taki maluszek i łatwiej go zadowolić, zabawić czy zaciekawić. Wydaje mi się, że jest prościej w obsłudze.
Podsumowując, myślę, że podróżowanie z niemowlakiem nie jest takie złe! Bardzo dużo zależy od nas, więc dodawajmy otuchy maluszkom swoim uśmiechem i luzem. Dużo z nimi rozmawiajmy i tłumaczmy, a na pewno i one polubią wspólne podróżowanie.
Jeden komentarz
Aby taka podróż była bardziej komfortowa to polecam aby ubrać swoją pociechę w komfortowe ubranie, a przede wszystkim jakże i siebie.