Po pięknej trasie na Dolinę Pięciu Stawów (relacja tutaj) nabraliśmy ochoty na więcej! Postanowiliśmy wybrać się na przyjaźnie nazwany szczyt Grześ(1653m)!
Oczywiście jak to bywa przed górskimi trasami w większej ekipie, najpierw musieliśmy się wyspać, później zjeść pożywne śniadanie i przygotować posiłki na trasę! Gdy wszyscy byli gotowi, ruszyliśmy na wyprawę!
Samochód zostawiliśmy na parkingu przy Siwej Polanie. Podążaliśmy Doliną Chochołowską. Ta trasa jest niezwykle przyjemna i płaska. Można tam spotkać całe rodziny z dziećmi spacerujące spokojnie, ciesząc się pięknymi widokami. Jest też opcja przejechania tego odcinku na rowerze! Kto co woli, ważne, że aktywnie! Przemierzamy tak asfaltową drogą, dochodząc do Polany Huciska(989m). Tam zaczyna się kamienista, równie przyjemna trasa.
Oczywiście jak to my z Erykiem, postanowiliśmy odłączyć się na troszkę od ekipy, przyśpieszyć, by dodać trochę więcej kilometrów trasy! Przed Grzesiem(1653m) postanowiliśmy odwiedzić troszkę wyższy szczyt Rakoń(1879 m). By to zrobić, jeszcze przed Schroniskiem na Polanie Chochołowskiej odbiliśmy w lewo. Na początek trasa nie była zbyt bajeczna. Wszędzie leżały ścięte drzewa, a w oddali słychać było pracę automatycznych pił do drzew. Minęliśmy las i zaczęły się delikatne stopnie wśród kosodrzewiny. Z każdym krokiem i przewyższeniem robiło się piękniej! Początkowo skromne widoki zmieniają się na piękne górskie szczyty! Tego dnia pogoda nam dopisała. Narzuciliśmy sobie niezłe tempo. Pamiętam jak po krótkiej przerwie, wzięliśmy jabłko w rękę i dalej w trasę po schodkach. Po 5 minutach ciszy, oboje stwierdziliśmy, że nie jesteśmy w stanie zjeść tego jabłka w ruchu, gdyż z trudem je przegryzamy ciężko oddychając. To jak spożywać posiłek będąc na bieżni! Także, jak widzicie nawet na spokojniejszej trasie można wprowadzić sobie przyjemne treningowo tempo! W końcu byliśmy umówieni na spotkanie na Grzesiu, a do zrobienia mieliśmy dodatkowo spory odcinek trasy!
Pod koniec trasa przybrała wąską formę skalnych schodów. Uwielbiam taką przestrzeń! Czuliśmy się tam rewelacyjnie! Gdy dotarliśmy na szczyt Rakoń widok był niesamowity! Wokół rozlegał się piękny obraz na grań Rohaczy! Polecamy zaplanować przybycie na szczyt dużo wcześniej, by móc spędzić tam więcej czasu, napawając się pięknymi widokami! My zjedliśmy w tej romantycznej aurze pyszne ciasto z fasoli mojej roboty. I ruszyliśmy na Grzesia, gdyż tam mieli czekać na nas znajomi. W wyniku tego niestety nie doszliśmy do Wołowca(2064 m), który był dosłownie 30 minut od nas! Nie ma tego złego, gdyż ten szczyt motywuje nas do tego, by wrócić w to miejsce i zdobyć go następnym razem, wraz z wieloma w okolicy!
Po opuszczeniu szczytu Rakoń, po około 40 minutach jesteśmy na Grzesiu! Trasa ta nie sprawiała większego problemu. Kilka wzniesień, podejść i zejść, ale jednak powoli schodziliśmy już w dół.
Szczyt Grześ(1653m) mimo tego, że nie jest wyjątkowo wysoki, jego ogromną zaletą są przepiękne widoki! Stojąc na środku obracamy się wokół siebie i oplatają nas piękne szczyty, np. Czerwone Wierchy, Kominiarski Wierch, Ornak, Wołowiec i wiele innych.
Napatrzeliśmy się na piękne góry, odetchnęliśmy i musieliśmy powoli opuszczać to miejsce. Plusem tego, że zmieniliśmy trasę wcześniej i poszliśmy przez Rakoń było to, że wracaliśmy nową dla nas trasą. Przyjemniej idzie się poznając nowe tereny!
Zrobiliśmy jeden przystanek w Schronisku PTTK na Polanie Chochołowskiej. ruszyliśmy dalej.
Jako, że był to już nasz drugi dzień w górach, a tempo które sobie narzuciliśmy nie było wolne, nasze nogi czuły zmęczenie. Od razu wpadliśmy na pomysł by pomoczyć je w górskim strumyku. Pomysł wydawał się super, póki nie włożyliśmy tam nóg. Zamarzały w sekundę! Jednak taka mała krioterapia to było to czego potrzebowały! Ulga jaką czuliśmy po wyjęciu nóg była niesamowita. Spędziliśmy więc tam trochę czasu! Polecamy wszystkim po długiej wędrówce!
To był kolejny cudowny dzień spędzony w górach!
5 komentarzy
Nie słyszałam o tych szczytach. W góry jeździmy jesienią i może namówię męża na tę trasę 🙂
Szczerze polecamy! Bardzo przyjemne trasy a widoki mówią same za siebie 🙂 Jak traficie na lepszą przejrzystość to już w ogóle bajka!
Wow. Zazdroszczę, piękne widoki. dawno nie byłam w wysokich górach.
My też już się za nimi stęskniliśmy! 🙂
Ale już mam smaka na góry 🙂 W najbliższym czasie u mnie będzie to wędrówka po odległych górach 🙂